Anioł. Tak nazywałem swoją żonę. Najwspanialszą kobietę na świecie. Do końca życia nie zapomnę jej pięknej twarzy. I tego uśmiechu, który oglądałem codziennie rano przez pięć lat.
Poznałem moją żonę w wieku 20 lat, gdy byłem na studiach. Judyta – bo tak miała na imię, studiowała ekonomię, ja natomiast podjąłem się studiowania prawa.
Mieszkałem w akademiku, a moja ukochana wynajmowała małą kawalerkę.
Poznaliśmy się zupełnie przypadkiem na jednej ze studenckich imprez. Gdy ujrzałem ją po raz pierwszy to zrozumiałem, że będzie ona kobietą mojego życia. Szybko zaczęliśmy się ze sobą spotykać. Świetnie się rozumieliśmy, obydwoje wiedzieliśmy czego potrzebujemy.
W ciągu trzech miesięcy widywaliśmy się niemal codziennie. Pewnego dnia po zajęciach siedzieliśmy w kawiarni, wtedy nieśmiało zapytałem Judyty czy mógłbym u niej dzisiaj przenocować, ponieważ mój współlokator organizował w pokoju imprezę, w której ja nie chciałem uczestniczyć. Moja dziewczyna z tym swoim zabójczym uśmiechem na twarzy odpowiedziała:
- Oczywiście, dla ciebie wszystko.
- Dziękuje – powiedziałem patrząc w tą piękną twarz.
Byłem zadowolony z tego, że sprawy przybrały taki obrót. Wreszcie chciałem rozpocząć
nasze życie seksualne. Wiele razy fantazjowałem w myślach o seksie z moją dziewczyną.
Byłem w niej szaleńczo zakochany i na myśl o tym czułem się szczęśliwy.
Tego samego dnia wieczorem przed wejściem do kawalerki Judyty, kupiłem w kwiaciarni bukiet czerwonych róż. A w sklepie zaopatrzyłem się w bułgarskie wino. Gdy mój Anioł otworzył drzwi swojego mieszkania, poczułem cudowny zapach jej perfum. Ona w tym czasie zarzuciła mi swoje szczupłe ręce na szyję i pocałowała namiętnie w usta.
- Witaj skarbie – powiedziała.
Ja czując się wniebowzięty odpowiedziałem: - Nie mogłem już doczekać się wieczora – i wszedłem do środka.
Mieszkanie Judyty było bardzo małe, zaledwie pokój z kuchnią i łazienka. Ale było bardzo gustownie urządzone. Na ścianach niewielkie obrazki, na podłodze puchaty dywan, ładne meble i duże łóżko. Judyta przygotowała skromną, ale pyszną kolację a ja tylko dolewałem wina do naszych kieliszków. Po kolacji zaczęliśmy rozmawiać o naszych planach na przyszłość.
Po trzydziestu minutach rozmowy wstała i odniosła talerze do kuchni. Gdy wróciła do pokoju i stanęła naprzeciwko mnie, najpierw spojrzała mi głęboko w oczy, a później jej wzrok zatrzymał się na moim kroczu. Staliśmy tak chwilę w milczeniu, spoglądając na siebie.
Po chwili spytała nieśmiało, czy może dotknąć mojego penisa, a ja ochoczo przystałem na jej propozycję. Gdy delikatnie musnęła mojego członka ręką przez spodnie, przeszedł mnie dreszcz.
Miałem świadomość, że pierwszą kobietą, która dotyka mojego przyrodzenia jest właśnie ona.
Kilkoma szybkimi ruchami zdjąłem spodnie do kostek. Judyta po chwili oplotła na moim penisie palce i zaczęła delikatnie jeździć po nim w górę i w dół. Za moment zapytała śmiejąc się:
- Będziesz tak stać czy zaczniesz mnie pieścić?
- Nie musisz długo mnie namawiać – odpowiedziałem z uśmiechem na twarzy.
Nieśmiało wyciągnąłem rękę w kierunku jej jędrnych półkul, które zacząłem lizać i szczypać. Wiedziałem, że ona właśnie tego potrzebuje. Tak więc staliśmy i pieściliśmy się nawzajem.
Potem podniosłem Judytę i położyłem ją na skraju łóżka. Ukląkłem przed nim. Judyta w tym czasie pozbyła się spodni w które była odziana. Wzięła jedną moją rękę i powolutku przesuwała ją w kierunku swojej groty, odchyliła palcem skromne stringi. Dopiero teraz mogłem przyjrzeć się jej skarbowi w całej okazałości. Miała piękną różową cipkę, z niewielkimi wargami. Delikatnie zacząłem napierać palcem na wejście. Judyta coraz szybciej dyszała i zaczęła cicho pojękiwać. Posuwałem palcem coraz szybciej. Tego było dla niej za wiele, poczułem jak jej mięśnie rytmicznie pulsują na moim paluszku, a fala wilgoci zalewa moją rękę skapując na podłogę.
Opadła na łóżko, ale ja nie chciałem na tym poprzestać. Wstałem i nachyliłem się nad łóżkiem, spojrzałem Judycie w oczy, skinęła głową, wiedząc o co chcę ją zapytać. Pochyliłem się jeszcze niżej i pocałowałem ją w usta, był to jeden ze wspanialszych pocałunków w moim życiu. Rozchyliłem mojej kobiecie nogi i zarzuciłem je sobie na ramiona, zwilżyłem penisa i wszedłem w nią jednym szybkim ruchem. Krzyknęła głośno z rozkoszy. Ja byłem w siódmym niebie. Rytmicznie wsuwałem i wysuwałem moje narzędzie w szparkę mojego anioła. Wyciągnąłem ręce do przodu i znowu zacząłem pieścić jej jędrne piersi. Było nam bardzo dobrze. Czułem, że dochodzę, jeszcze kilka razy mocno pchnąłem i wyciągnąłem penisa z jej muszelki. Wytrysnąłem ciepłą spermą na nagi i piękny brzuch mojej kobiety. Obydwoje opadliśmy na łóżko bez sił. Leżeliśmy tak przez chwilę.
Judyta wtuliła się w moje ciało, a ja bawiłem się jej ślicznymi blond włosami. Po dłuższej chwili milczenia i rozmyślania, oboje zapadliśmy w głęboki sen.
Gdy obudziłem się rano, Judyta leżała na wznak i spoglądała w zamyśleniu w sufit. Objąłem ją ramieniem, ona nie poruszyła się jakby wiedziała, że już nie śpię. Znienacka zapytałem:
- Czy zostaniesz moją żoną?
- Tak – odpowiedziała spokojnie moja kobieta.
Odwróciła swoją anielską twarz w kierunku mojej i uśmiechnęła się. Obydwoje rozpłakaliśmy się ze szczęścia, a po chwili zaczęliśmy się śmiać.
Ślub wzięliśmy trzy miesiące później. Całe nasze rodziny były obecne w tym wydarzeniu. Tego dnia nie było na świecie ludzi szczęśliwszych od nas. Czuliśmy się jak w raju. I jak w raju żyliśmy przez pięć długich lat. Obydwoje skończyliśmy studia. Ja dostałem pracę w jednej z kancelarii, która znajdowała się w mieście, natomiast Judyta dostała pracę w jednym z banków. Niestety jej praca wymagała częstych służbowych wyjazdów.
Pewnego ranka, po wspaniałej nocy pełnej rozkoszy, moja żona szykowała się do wyjazdu w delegację na 3 dni. Ja leżałem nagi w naszym małżeńskim łożu, a ona stała przed lustrem i układała włosy.
- Nie lubię gdy gdzieś wyjeżdżasz – powiedziałem.
- Rozumiem, ale muszę to robić ponieważ wymaga tego moje stanowisko. A wiesz ile w mojej pracy jest młodych wilków, którzy tylko czekają na to żeby wskoczyć na moje miejsce.
- Taaak wiem.
Usiadłem na skraju łóżka i założyłem na siebie bokserki. Judyta właśnie skończyła robić makijaż.
Podszedłem do niej i poprawiłem jej ubranie, które i tak świetnie na niej leżało. - Nie martw się przecież wrócę za trzy dni i wtedy…
Nie dokończyła ponieważ zamknąłem jej usta namiętnym pocałunkiem. Gdy oderwaliśmy się od siebie podniosła z podłogi małą walizkę i ruszyła w kierunku drzwi wejściowych.
Jednak przed progiem zatrzymała się, odwróciła do mnie i uśmiechnęła.
Boże, gdybym wiedział, że wtedy po raz ostatni patrzę na mojego anioła, to chyba upiłbym się na śmierć. Tego ranka po raz ostatni słyszałem głos kobiety mojego życia. Ostatni raz widziałem jak ona potrafi cudownie się śmiać.
Judyta miała wypadek samochodowy i zginęła na miejscu. Gdy jechała na tę nieszczęsną delegacje, w lesie za miastem na nowo wyremontowanej drodze, jakiś kretyn wyprzedzał ją i przypadkiem zepchnął wśród drzewa. Nie miała szans na przeżycie. Uderzyła w drzewo z ogromną prędkością. Winowajcy nie złapano. Gdybym go mógł dopaść to wtedy nie ręczył bym za siebie.
W ciągu jednego dnia zostałem sam jeden, w pustym, bezludnym, bezsensowym świecie.
Moja czerwona róża nagle pobladła.
Z biegiem lat dowiedziałem się – w sposób najokropniejszy z możliwych – że linia między życiem a śmiercią jest bardzo cienka. Wystarczy moment, żeby ją przekroczyć. W jednej chwili życie wydaje się być sielanką, a za chwile zamienia się w piekło.
Żyłem tak z dnia na dzień, z tygodnia na tydzień i z roku na rok. Próbowałem szukać ukojenia w ramionach innych kobiet. Pojawiałem się w klubach, gdzie można było wyrwać panienkę na jedną noc.
Podchodziłem do takiej i szeptałem słodkie słówka do ucha. Po kilku drinkach taka cizia była gotowa na wszystko, mogłem zrobić z nią co tylko chciałem. I robiłem. Jechaliśmy przeważnie do niej i tam niemal zawsze było tak samo. Identyczny scenariusz.
Najpierw panienka rozpinała mi spodnie i bawiła się moim przyrodzeniem, a potem umiejętnie go ssała. Ja wsadzałem ręce pod jej bluzkę, to jeszcze bardziej potęgowało napięcie jakie w nas było, ściągałem staniczek i delikatnie zaczynałem ugniatać jej młode, śliczne cycuszki.
Taka młoda, napalona panna wręcz zrzucała z siebie bluzeczkę błagając o jeszcze.
Często miała szeroko otwarte usta, a ja widząc to wpychałem penisa jak najgłębiej mogłem. One to lubiły. Jakby dopełnieniem tego wszystkiego był ostry seks.
Jednak nigdy nie potrafiłem pocałować takiej „przygody” na jedną noc, nigdy nie potrafiłem zapomnieć o mojej ukochanej. Podczas takich zabaw zawsze myślałem o tej jedynej.
Budząc się rano często nie pamiętałem imienia dziewczyny która leżała obok mnie. Zawsze po cichu ubierałem się i wychodziłem.
Znajomi z pracy ciągle powtarzali mi żebym kogoś sobie znalazł, żebym spróbował zapomnieć. Ale ja nie potrafiłem zapomnieć. Choć bardzo chciałem znowu być szczęśliwym człowiekiem.
Co roku w tą straszną rocznicę przyjeżdżałem do tego lasu, w to miejsce gdzie zginęła moja żona. Nie wiem dlaczego to robiłem. I robię do tej pory. Kazałem tam postawić krzyż i tabliczkę.
Żyłem w samotności przez siedem lat. Powoli dochodziłem do siebie po tej ogromnej stracie.
I wtedy pojawiła się szansa na to żebym znów mógł być szczęśliwy. W mojej pracy osiągnąłem wysokie stanowisko. Byłem jednym z lepszych prawników w mieście. Mimo młodego wieku, ludzie mieli do mnie zaufanie.
W pracy przydzielono mi nową, młodą asystentkę. Gdy zobaczyłem ją po raz pierwszy to pomyślałem, że mój wzrok omamił jakiś czar. Długie, kruczoczarne włosy. Piękna sylwetka, łabędzia szyja którą aż chce się całować. Pełne, średniego rozmiaru, jędrne piersi (takie jak lubię). Ubrana była w bardzo gustownie dobrany kostium.
Gdy mnie ujrzała, podszedłem i przedstawiłem się. Po kilkuminutowej rozmowie, zrozumiałem, że będzie nam razem dobrze się pracowało. Jednak kiedy uważnej jej się przyjrzałem, dostrzegłem na twarzy Julii (bo tak miała na imię) troskę, widziałem, że coś ją dręczy. Skrywała jakąś tajemnicę.
Pierwszy dzień naszej wspólnej pracy przebiegł bardzo udanie. Julia szybko zaaklimatyzowała się na nowym stanowisku. A ja chciałem wierzyć, że wypełni ona moje puste życie.
Podczas jednego z tych pochmurnych i deszczowych wieczorów musiałem zostać dłużej w pracy.
Mój gabinet był bardzo dobrze i drogo wyposażony. Kazałem sobie wnieść duże biurko, telewizor i kilka klasycznych mebli. Wstawiłem tez tam niewielką sofę, na której często odpoczywałem.
Więc tego dnia usiadłem za biurkiem i zacząłem studiować akta następnej sprawy, która miała wkrótce się rozpocząć. Pracowało mi się bardzo dobrze, ponieważ w biurze o tej porze nie było już nikogo.
Pół godziny później usłyszałem trzask zamykanych drzwi i stukot obcasów od marmurową podłogę korytarza. Po chwili odgłosy ucichły i następnie zamieniły się w dźwięk wciskanych klawiszy klawiatury komputera.
Wyszedłem ze swojego gabinetu i zobaczyłem Julię siedzącą przy jednym z biurek.
Z zaskoczeniem wypisanym na twarzy powiedziała:
- Cześć, myślałam, że już tu nikogo nie ma.
- Postanowiłem dzisiaj dłużej zostać, ponieważ niedługo zaczynamy prowadzić dużą sprawę i muszę się przygotować. A co ty tu robisz o tej porze?
- Ee… mam trochę zaległości i chciałam to nadrobić – odpowiedziała.
- Mogę zobaczyć nad czym pracujesz? – zapytałem i podszedłem do jej biurka.
Nachyliłem się nad nią i spojrzałem w monitor komputera. Poczułem przyjemny zapach jej perfum i mniej przyjemny zapach alkoholu. To drugie bardzo mnie zdziwiło. Julia chyba zrozumiała co poczułem, ponieważ szybko rozpoczęła mi tłumaczyć nad czym w tej chwili pracuje.
To co zrobiłem później zaskoczyło mnie chyba bardziej niż Julię. Zacząłem masować jej kark i jednocześnie nieśmiało całowałem jej piękną szyję.
- To chyba nie jest dobry pomysł – niepewnie powiedziała Julia.
Ja zamknąłem jej usta długim pocałunkiem. Ona nagle wstała i chciała zaprotestować, ale ja w porę spojrzałem jej głęboko w oczy i znowu ujrzałem w nich cierpienie i obawę. Cały czas nie wiedziałem co ją dręczy. Julia nagle przerwała moje chwilowe rozmyślania namiętnie całując mnie w usta.
Ja zadowolony poddałem się jej pieszczotom. Nie zwlekając ani chwili złapałem za brzeg dżinsowej sukienki i podciągnąłem do góry. Niestety, sukienka na tyle ciasno opinała uda Julii, iż ukazał mi się jedynie skrawek koronkowych majteczek.
Ona lekko zawstydzona, rozpięła zamek i zrzuciła ubranie do kostek. Przez moment podziwiałem piękny widok. Moja młoda asystentka stała przede mną w samej, bardzo seksownej bieliźnie. Białe majteczki opinały ciasno pośladki, które były tak jędrne, iż bieliźnie pozostało jedynie ładnie się na nich prezentować. Szybko prześlizgnąłem palcem wskazującym po delikatnej skórze Julii i rozpiąłem jej stanik. Wtedy moim oczom ukazały się śliczne, a wręcz idealne piersi. Podszedłem do niej jeszcze bliżej i podniosłem do góry, Julia objęła mnie szczupłymi rękami za szyję. Zaniosłem ją do mojego gabinetu i położyłem na sofie. Ale po chwili wstała i śmiejąc się pokiwała głową. Zbliżyła się do mnie i rozpięła mi spodnie, ściągnęła je razem z bokserkami do stóp. Podeszła jeszcze bliżej i ocierała się o mnie swoimi wspaniałymi majteczkami.
Mój „agent” był gotowy do pracy. Na ustach jego oswobodzicielki wykwitł promienny uśmiech, w oczach pojawił się błysk zaciekawienia. Wzrok swój skupiła głównie na jego końcówce.
Julia usiadła na piętach, a ja zbliżyłem się ku niej. Wyciągnęła rękę i już go miała w garści. Wykonała jeden posuwisty ruch ściągając napletek z żołędzia. Nachyliła się i objęła go małymi wargami. Wkładała i wyjmowała go z ust, a ja czułem się bardzo odprężony. Jej ruchy stawały się coraz szybsze, zamknąłem oczy pragnąc by ta chwila trwała wiecznie. Jednak przerwałem tą zabawę, ponieważ chciałem się jej zrewanżować. Popchnąłem ją lekko dając do zrozumienia, że ma się położyć. Ona ułożyła się wygodnie na kanapie i rozchyliła nogi. Jednym płynnym ruchem zdjąłem jej tą śliczną bieliznę i wtedy zobaczyłem coś niesamowitego. Zgrabnie rysujący się trójkącik na wzgórku łonowym prezentował się ślicznie.
Sięgnąłem ręką delikatnie zagłębiając ją w przestrzeń między udami mojej kochanki. Julia wydała jęk rozkoszy kiedy, przebyłem palcem drogę od łechtaczki do brzegów warg sromowych. Namiętnie wsuwałem palce w jej otchłań. Jej początkowe jęki przeszły prawie, że w krzyk. Rękami zaczęła bawić się swoimi sterczącymi z podniecenia sutkami.
Nie chciałem kończyć tego tak szybko, więc gdy Julia już bardzo ciężko oddychała, ja przerwałem ją pieścić. W pierwszej chwili spojrzała na mnie lekko zdezorientowana, ale za moment nieznacznie się uśmiechnęła, bo domyśliła się co za chwilę nastąpi.
Powoli nachyliłem się nad nią. Julia z szaleńczą namiętności pocałowała mnie w usta, jednocześnie głaskała mnie po policzkach. Nagle uświadomiłem sobie, że od wielu lat nie spotkałem tak wspaniałej kobiety.
Bez ostrzeżenia wprowadziłem jedną ręką penisa w jej norkę. Moja kochanka głośno krzyknęła. Był to donośny okrzyk, przez chwile obawiałem się czy nie usłyszał tego jeden z portierów. Ale teraz nie liczyło się dla mnie nic poza sprawianiem przyjemności kobiecie która pode mną leży i jęczy z rozkoszy.
Rytmicznie posuwałem biodrami w przód i w tył. Poczułem, że lada moment wystrzelę. Julia poczuła pulsowanie mojego penisa i powiedziała: - Nie wychodź proszę, zostań we mnie, zostań w środku. Chcę cię jeszcze bardziej poczuć.
Grzecznie zastosowałem się do prośby mojej kobiety i wystrzeliłem potężną dawkę spermy w wnętrze jej muszelki. W tym samym momencie ona wygięła się w łuk, a przez jej ciało przeszedł dreszcz. Obydwoje ciężko dyszeliśmy, położyłem się obok niej na sofie. Przylgnęła do mnie, pocałowała mnie. Pokochałem jej usta i to jak potrafi cudownie całować. - To było wspaniałe – rzekłem mając nadzieje, że nie był to nasz ostatni raz.
I nie był. Od tego pamiętnego wieczora spotykaliśmy się codziennie po pracy. Stworzyliśmy bardzo dobraną parę. Pojawialiśmy się razem w różnych klubach i na romantycznych kolacjach. Niestety spostrzegłem, że Julia za dużo pije. Cały czas nie mogłem zebrać się na to i zapytać co ją dręczy, dlaczego czasami jest taka smutna. Jednak mimo wszystko było nam razem bardzo dobrze.
Tak – kochałem ją. Pierwszy raz od śmierci mojej żony zdołałem kogoś pokochać. Znowu byłem szczęśliwy.
Minął kolejny rok. Ja i Julia jesteśmy ze sobą. Na myśl, że może być inaczej robi mi się słabo. Dzisiaj mija dziewięć lat od tragicznej śmierci Judyty. Jak w każdą rocznicę jadę do tego lasu gdzie zginęła moja żona. Ale teraz nie podążam tam sam, jest ze mną Julia. Postanowiłem oświadczyć się jej właśnie w tym miejscu. Nie wiem dlaczego chcę zrobić to właśnie tu, w tym strasznym dla mnie terytorium. Może w ten sposób chce wyrazić szacunek dla zmarłej osoby. Myślę, że Julia nie domyśla się o co chcę ją dzisiaj poprosić.
Dojeżdżamy do lasu, parkuję przy krawężniku i oboje wychodzimy z samochodu. Obejmuje moją kobietę ramieniem i tak przytuleni wchodzimy między drzewa. Na chwilę zatrzymujemy się w tym miejscu gdzie stoi krzyż i tabliczka. Patrzę na to drzewo. Zamyślam się. Julia zbliża swoją twarz do mojej i opiekuńczo całuje mnie w policzek.
- Chodź – szepcze mi do ucha.
Idziemy dalej ścieżką w głąb lasu. Nad nami jest piękne błękitne niebo. Przez korony drzew przebijają się mocne promienie słońca. Dochodzimy do polanki z krótko przystrzyżoną trawą. Zatrzymujemy się, Julia obraca się twarzą do mnie. Patrzę jej głęboko w oczy i mówię: - Kocham cię.
- Ja ciebie też – odpowiada.
- Już dawno chciałem ci coś powiedzieć – robię krótką pauzę i zaczynam mówić dalej – Pragnę byś została moją żoną. Proszę cię wyjdź za mnie.
Julia milczy, widzę, że chce coś powiedzieć, ale nie może wydobyć z siebie słowa.
Ja czekam. Ona spuszcza głowę, chowa twarz w dłoniach. Zaczyna łkać, drżą jej ramiona.
Zdezorientowany pytam: - Co się stało? – i obejmuję ją.
Odsuwa się ode mnie o krok i mówi szlochając: - Przepraszam, ale nie mogę za ciebie wyjść, choć tak bardzo cię kocham.
- Dlaczego? Co się dzieje?!
- Twoja żona.
- Co moja żona?!
- Widziałam jak zginęła. – Julia łka i ciężko wypowiada słowa – byłam tu dziewięć lat temu. To ja spowodowałam ten wypadek – wydaje z siebie okrzyk rozpaczy – to ja przyczyniłam się do jej śmierci! Przeze mnie straciłeś żonę.
Zaniemówiłem. Teraz rozumiem jaką tajemnicę Julia skrywała przez cały czas. Pojmuję, że chciała utopić swoje smutki w szklance alkoholu.
Milczę dalej. - Nigdy sobie tego nie wybaczę.
- To był wypadek – wreszcie zdołałem wykrztusić z siebie słowa.
- Tak, ale to moja wina. I chyba nie będę potrafiła żyć u twojego boku mając tą świadomość.
Drzewa zdają się nas otaczać. Patrzę na nie, a potem patrzę na twarz Julii. Widzę piękno. Widzę rany. Chcę do niej podejść. Jednak nie mogę. Nie wiem dlaczego. Chcę i wiem, że powinienem. Jednak nie mogę.
Zamiast tego odwracam się i odchodzę od kobiety, którą kocham. Spodziewam się, że mnie zawoła, próbując zatrzymać. Nie robi tego. Pozwala mi odejść. Słyszę jej płacz.
Idę dalej. Idę, aż wychodzę z lasu i wracam do samochodu. Siadam na krawężniku i zamykam oczy.
W końcu będzie musiała do mnie przyjść. Tak więc siedzę i czekam na nią. Zastanawiam się, co będzie, kiedy do mnie przyjdzie. Zastanawiam się, czy odjedziemy stąd razem, czy też te lasy, po tylu latach, zabiorą jeszcze jedną ofiarę